sobota, 29 września 2007
jesiennie i pogodnie
domowo i zwyczajnie. prasowanie, pranie, obiadu gotowanie sprzątanie, zmywanie dzieci doglądanie ciasta pieczenie wieczorne lenienie w blogu bywanie stronek czytanie :) tak mi sie pokleciło, żeby śmieszniej było
piątek, 28 września 2007
dzień jabłka
podobno jest dziś... tak mi się o oczy obiło:) niestety nie miałam czasu na skomplikowane potrawy - dlatego jabłuszko podałam w wersji skromnej: ale również smaczniej i mniej kalorycznej :) Jabłka wydrążyłam w okolicach ogonka włożyłam po odrobinie dżemu z czarnej porzeczki i zapiekłam około 20 - 25 minut. A teraz zajadamy. Może ma ktoś ochotę? spełnienie kawałka marzenia...
moja córeczka od dłuższego czasu marzy o jednej, jedynej zabawce - o kucyku. Praktycznie codziennie w drodze z przedszkola opowiada mi o kucyku dzidziusiu, dla którego będzie mamusią. Niestety narazie kucyk zostaje w sferze marzeń :). Będąc dziś w sklepie papierniczo - zabawkowym nie mogłam się oprzeć - wyjęłam prawie ostatnie pieniądze i kupiłam naszej dzielnej Talusi, która już prawie od tygodnia nie płacze w przedszkolu namiastkę kucyka... Mam nadzieję, że będzie szczęśliwa :) Jestem szczęśliwa, że dane mi byc matką. Kocham moje dzieci całym sercem. Bardzo lubię obserwować mojego syna i córkę kiedy śpią, bawią się, w skupieniu oglądają telewizje. Cieszę się, że mogę pokazywać im świat i patrzeć na świat ich oczami. Czasami padam ze zmęczenia i mam wszystkiego dość i boję się, że nie będę miała sily, żeby wstać... A jadnak podnoszę się i idę dalej. Mam siłę! moją siłą jest MIŁOŚĆ
czwartek, 27 września 2007
środa, 26 września 2007
łańcuszek - chciałabym ZACYTOWAĆ - bo WARTO!!
"A miało być ckliwie Miał być głęboki, wzruszający, chwytający za serce tekst. Miało być o pewnej dziewczynie, takim dzieciaku właściwie , co to jeszcze od ziemi nie odrosła, a tak straszne cieżary musi na swych barkach dźwigać. Ciężary, które nawet dorosłym i bogatym w rodziny bywają za ciężkie. O dzieciaku co zmaga się i z uzależnieniem w rodzinie najbliższej i z wychowaniem młodszego rodzeństwa i z wszystkimi tego konsekwencjami a jakby tego wszystkiego mało było to jeszcze z własną chorobą. A ta choroba to nie jakis tam katar, o nie. I niby mógłby tu byc happy and bo chorobę można leczyć. Nawet jest na nią lekawrstwo. Nawet jest stosowane w Polsce. Ba! Nawet NFZ je sponsoruje...Tyle, że bardzo opieszale. I w tym momencie kończy mi się ckliwośc i wzruszenie, a zaczyna działać złość. Bo jakże to tak : jest lek, ale coś nie pozwala go podać? Dlaczego ? Nie wie nikt.Mielę w ustach przekleństwa. Pięści zaciskam bezsilnie. Coś trzeba zrobić. Co ? Już wiem... Surfinia zrobiła wywiad. Już wiemy, że lek można kupić prywatnie, wiemy też, w przybliżeniu, że potrzebujemy na nań około dwóch tysięcy złotych. Mamy też pewność, że nasza dziewczynka takich pieniędzy nie ma. I nie ma szans by je szybko zdobyła. Wiemy też, że poza nami- blogowiczami nie ma specjalnie na kogo liczyć. A ona czeka już długo. I ciągle słyszy w szpitalu, że ma się dowiedziec za tydzień. No ileż można? Musimy jej pomóc. Musimy jej kupić ten lek. Wiem, że już nie raz do Was apelowałam. Nigdy nie zawiedliście. Wierzę w Was (w NAS!) i tym razem. Celowo nie piszę dokładnie o kogo chodzi: ci co ją znają- wiedzą o kogo chodzi. Kto nie zna- może będzie niemiły, agresywny, a po co? Ona ma dość kłopotów i nie wolno jej narażać na dodatkowe stresy. Kto zainteresowany udzieleniem pomocy - zapraszam na maila : takajedna_ja@gazeta.pl tam podam szczegóły łącznie z numerem konta dziewczynki. Zapewniam, że ucieszy i przyda się każda złotówka. " http://takajednaja.blox.pl i jeszcze tu---> http://itakdalej.blox.pl |
Archiwum
Ostatnie wpisy
Zakładki:
Ani wyzwanie
Czytam
Tutaj chwalę się
Tyle zostało z
![]() |